
Mieszkam we Włoszech.
Mam do dyspozycji w języku włoskim wszystkie książki Zelanda.
Czytam i po polsku i po włosku, jednak wolę swój ojczysty język.
Żeby móc czarować w życiu, trzeba mieć wysoką energetykę. Każdy o tym wie.
Najwyższą miałam podczas diety frutariańskiej. Jednak dieta ta, pozbawiona tłuszczy, zdegenerowała mój organizm.
Sypałam się. Dosłownie. Skóra mi się sypała, włosy wypadały i byłam chronicznie głodna, a co najgorsze, postarzałam się o 10 lat.
Ale potrzebowałam przejść przez te wszystkie diety, by wiedzieć.
Jestem praktykiem, nie teoretykiem, więc nie interesuje mnie słuchanie o czymś, czego sama mogę doświadczyć, aby mieć pełne spektrum obserwacji.
Lubię wszystkie rodzaje diet i nie jestem fundamentalistką. Nie podchodzę do jedzenia jak do świętości, tylko szukam najbardziej optymalnego sposobu na dostarczenie organizmowi najlepszych i najważniejszych składników.
Jestem też żywieniowcem. Od lat prowadzę podopieczne w planach dietetycznych, więc jest mi o wiele łatwiej stosować transerfingowy model odżywiania, ponieważ jest on totalnie spójny z moim planem.
Jest to też świetny biznes, bo...
Uwaga, wbijam kij w mrowisko, większość ludzi nigdy nie schudnie i nigdy nie poczuje, co to znaczy mieć tyle energii, by „rozstąpić” tłum lub skierować ludzi w innym kierunku.
Nie mówiąc o przejęciu kontroli nad rozmową kwalifikacyjną. A takie rzeczy to chleb powszedni na wysokiej energetyce.
Nie schudną, nie osiągną wymarzonej formy, i będą się bujać od jednego trenera do drugiego, ponieważ trenerzy i dietetycy biorą pod opiekę wszystkich i hurtowo. Bo robią standardowy wywiad i koniec.
Jednak tutaj nie wystarczy wywiad.
Lubię obserwować ludzi. Lubię zbierać dane i wyciągać wnioski, choć one nie zastąpią mojej intuicji. Jest zawsze niezawodna.
Po prostu wiem, z kim zbuduję coś wiekszego, a z kim spedzę tylko chwilę i dzięki temu odpowiednio rozkładam siły do działania.
I tak jest w każdej sytuacji, w każdym zawodzie. Moim zdaniem intuicja to dusza. I ja ją lubię. Myślę, że stosunek do siebie, do duszy czy intuicji czy całego cudu stworzenia, jakim jesteśmy, ma ogromne znaczenie w sile komunikatu, jaki otrzymujemy.
Powiem tylko tyle, że to, co ja o sobie myślę, to co do siebie mówię, nie tylko wtedy, kiedy jestem świadoma, ma moc sprawczą. Bo podświadomość nie słucha tego, co sobie wmawiamy, kiedy się ockniemy, że mamy być pozytywni.
Ona słucha tego, co mówimy do siebie w chwilach, kiedy „zasypiamy”. Jeśli jesteśmy przesiąknięci myślami typu:
...............
Po resztę zapraszam do żródła, czyli na METAMORFOZA.Online